Wiktor Ciereszko (1916 – 1988) – westerplatczyk, związany z powiatem kętrzyńskim

Ciereszko Wiktor (1916-1988), strzelec

Urodzony 2 lutego 1916 r. we wsi Szewierdaki, gmina Żyrmuny, powiat Lida w Nowogródzkiem. Syn Ludwika i Marii z domu Daglis. Miał dwie siostry i dwóch braci. Ukończył pięć oddziałów szkoły powszechnej. Przed powołaniem do wojska dorywczo pracował w melioracji.
Czynną służbę wojskową pełnił w 77. Pułku Piechoty w Lidze (1938-1939). Służbę na Westerplatte rozpoczął 7 sierpnia 1939 r. W czasie obrony walczył w obsadzie wartowni nr l. W niewoli skierowany do pracy w folwarkach w pobliżu Gerdauen w Prusach Wschodnich. W połowie 1943 r. trafił do pracy do Niemca pochodzenia polskiego – Szymańskiego.
W styczniu 1945 r. wraz z odwrotem Niemców przepędzony z niemieckimi bauerami, ludnością cywilną i jeńcami wojennymi w kierunku Braniewa. Wyzwolenie nadeszło w początkach marca 1945 r. Nie mogąc wrócić w rodzinne strony, zatrzymał się we wsi Kajetanowo, niedaleko Łomży, gdzie wypoczywał po trudach w ojennych u swego przyszłego teścia. Wśród nowych osadników Sątoczna (gmina Korsze, pow. kętrzyński)w 1945 r. znalazł się dotychczasowy robotnik przymusowy, a dawny obrońca Westerplatte, starszy sierżant Wiktor Ciereszko. 15 lipca 1945 r. znalazł pierwszą powojenną pracę – zostając komendantem posterunku MO w miejscowości Drygały. W 1948 r. skierowany na sześciomiesięczną szkołę podoficerską milicyjną do Słupska. W stopniu starszego sierżanta milicji został komendantem MO w Skandawie  (obecnie gmina Barciany pow. kętrzyński). Posądzony o współpracę z AK – nieoczekiwanie stał się więźniem aresztu w Olsztynie. Po pół roku został zwolniony… ale do cywila. W Korszach znalazł zajęcie w sklepie kolonialnym jako sprzedawca. W trzy lata potem w tym samym sklepie geesowskim był magazynierem artykułów masowych. W ten sposób dopracował do emerytury w 1976 r.
Dzieci kształcił na Wybrzeżu. Kiedy usamodzielniły się i zamieszkały na stałe w Trójmieście, ściągnęły za sobą rodziców. Kupili w Rumi maty placyk i dzięki pomocy pływającego w PLO syna pobudowali domek. Nie mógł żyć bezczynnie na emeryturze i dlatego do końca życia pracował jako przewodnik oprowadzający turystów po wnętrzach odrestaurowanej wartowni nr l na Westerplatte, w której zgromadzone eksponaty pozwoliły utworzyć Muzeum Westerplatczyków, stanowiące filię Muzeum Historii Miasta Gdańska.
Zmarł 29 listopada 1988 r. Pochowany wraz z żoną Leokadią Ciereszko (10.10.1922 – 9.08.1999) na Cmentarzu Komunalnym w Rumi w Alei Zasłużonych (Kwatera: Aleja Główna, Rząd: IV, Grób: 2).

Wiktor Ciereszko - cmentarz Rumia

Odznaczenia: Medal Zwycięstwa i Wolności 1945 (1945), Krzyż Walecznych (1968), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1974), Medal „Za udział w wojnie obronnej 1939” (1981), odznaka „Zasłużony dla Miasta Gdańska” (1984); pośmiertnie – Srebrny Krzyż Orderu VM (1990).

śp. WIKTOR CIERESZKO
ur. 2 lutego 1916 r., zm. 29 listopada 1988 r.
Miejsce mogiły:
Cmentarz Komunalny, ul. Górnicza 29, Rumia k/Gdyni
Aleja Główna rząd 4 miejsce 2
Znak Pamięci umieściła Szkoła Podstawowa nr 3
im. mjr. Henryka Sucharskiego w Tczewie
14 kwietnia 1996 r.

Wiktor Ciereszko - westerplatczyk

Wspomnienia syna Zbigniewa
Był wśród nich Wiktor Ciereszko. – Ojciec przez całe lata ukrywał fakt, że tutaj walczył – opowiada mi dziś jego syn Zbigniew. – Po prostu się bał… Tacy żołnierze jak on nie byli w Ludowym Wojsku Polskim potrzebni. Gdy po wojnie Wiktor wrócił z robót u bauera w Prusach Wschodnich, przyjęto go do Milicji Obywatelskiej. Pewnego dnia przypadkiem dowiedział się, że UB chce aresztować jego znajomego, porządnego człowieka i dobrego Polaka. Uprzedził go. Gdy zorientowano się, że Ciereszko mógł maczać w tym palce, natychmiast został zatrzymany. Jakoś się wybronił, ale do MO już nie wrócił. Pracował jako magazynier w spółdzielni rolniczej w powiecie kętrzyńskim. Tylko w gronie rodzinnym powracał do wrześniowej walki, bo te siedem dni na Westerplatte były najważniejsze w jego życiu.
– Nagle – opowiadał bliskim Wiktor Ciereszko – zwaliła się na nas straszna nawałnica, coś jakby burza z piorunami, człowiek nie wiedział, gdzie niebo, gdzie ziemia. Zagrzmiało, cały kosmos się zakotłował, zakręcił i runął na nas – powtarzał często, więc syn dobrze te słowa zapamiętał. Wiktor Ciereszko pochodził spod Lidy, a na Westerplatte trafił jako znakomity strzelec. Gdy pierwszego września Wojskową Składnicę Tranzytową zaatakowali Niemcy, obsługiwał karabin maszynowy w wartowni numer 1. Widok żołnierzy niemieckich posuwających się tyralierą ku wartowni wracał w snach do końca życia. Strzelał, ile miał sił i możliwości, Niemcy padali, na ich miejsce pojawiali się następni i następni, nie było widać końca… Nie, nie miał wyrzutów sumienia, że celował do ludzi. Była wojna, wróg napadł na Polskę, trzeba było bronić ojczyzny. To obowiązek żołnierza.
Marzył o tym, by wrócić kiedyś nad morze, w pobliże Westerplatte. W latach siedemdziesiątych dopiął swego, wybudował domek w Rumi i tam osiadł na emeryturze. Wkrótce, na szczęście, czasy się zmieniły, obronę Westerplatte zaczęto przywoływać jako przykład bohaterstwa, można się było przyznawać do udziału w walce. W 1974 roku otwarto dla zwiedzających odbudowaną w czynie społecznym wartownię numer 1. Wiktor Ciereszko i trzej jego towarzysze broni zostali przewodnikami po byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej.- Boże, jak ojciec się cieszył! Jak on to przeżywał! Te szkolne wycieczki, te listy uczniów, pogadanki w szkołach! Turyści z Niemiec, którym dokładnie opowiadał, gdzie stał pancernik „Schleswig Holstein”, ilu było żołnierzy polskich, ilu niemieckich. Chwalił się, że wytrzymali aż siedem dni! Tata co roku czekał wiosny, by pojechać na Westerplatte i opowiadać, opowiadać… – wzdycha Zbigniew Ciereszko, którego ojciec nie żyje już od dwudziestu lat.
Półwysep wtedy wyglądał już inaczej niż w 1945 roku, bo w latach sześćdziesiątych usypano wielki kopiec, na którym stanął pomnik Obrońców Wybrzeża. Wybrzeża, podkreślmy, nie Westerplatte, bo w tej nazwie musieli się zmieścić także żołnierze radzieccy, którzy „wyzwalali” Gdańsk, a którzy wyrzeźbieni na pomniku trzymają w rękach pepesze. – Najgorsze dla westerplatczyków było to – ciągnie Zbigniew Ciereszko – że przy grobach ich kolegów postawiono sowiecki czołg.
Skąd się tam wziął T-34?

Dodaj komentarz